Kazimierz Tumidajski (1894-1947) – ps. „Marcin”, żołnierz WP, oficer, komendant Okręgu Lublin AK.
Urodził się 28 lutego 1897 r. w Radłowie, miejscowości w powiecie tarnowskim jako syn Karola i Magdaleny z domu Jawień. Jego rodzice przenieśli się do Radłowa z Gorlic. Karol Tumidajski był rolnikiem i lokalnym działaczem społecznym. Jego dziewięcioro rodzeństwa (czworo braci i pięć sióstr) już od najmłodszych lat zaznajamiało się z ideą służby społecznej oraz działalnością na rzecz dobra wspólnego. Jego starszy o siedem lat brat Aleksander ukończył gimnazjum w Tarnowie, a następnie prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po wybuchu I wojny światowej wstąpił do Legionów Polskich, a następnie już po odzyskaniu niepodległości walczył pod Lwowem o odzyskanie miasta z rąk ukraińskich. 9 stycznia 1919 r. został dwukrotnie ranny, a następnie zabity przez Ukraińców.

Losy Kazimierza również splecione były z polskim wojskiem. Po ukończeniu, podobnie jak brat gimnazjum w Tarnowie, nie poszedł na studia ale od razu zaciągnął się do wojska. Swoje pierwsze kroki na niwie wojskowości stawiał w Legionach Polskich, do których wstąpił 14 sierpnia 1914 r. i walczył na Węgrzech i w Galicji Wschodniej, w kampaniach besarabskiej i karpackiej. Po kryzysie przysięgowym w 1917 r., brygadę w której służył internowano w węgierskim Marmares Siget. Do walki dołączył ponownie w 1918 r., kiedy to brał udział w bitwie pod Kaniowem. Dostał sie tam do niewoli, z której po kilku dniach udało mu się szczęśliwie uciec. Pod koniec I wojny służył jeszcze przez jakiś czas w lotnym oddziale Polskiej Organizacji Wojskowej, pod komendą pułkownika Leopolda Lisa-Kuli. W tym zgrupowaniu służył do końca I wojny światowej.
Po odzyskaniu niepodległości, Polska niedługo cieszyła się spokojem. Już w 1918 r. rozpoczęto działania operacyjne przeciwko bolszewickiej Rosji. Tumidajski otrzymał przydział służbowy w sztabie Dowództwa Frontu Wołyńskiego, następnie skierowano go do sztabu 3. Armii, by w ostatecznej fazie wojny znalazł się w Grupie Operacyjnej gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, przeprowadzającej kluczowy manewr wojny czyli kontrofensywę znad Wieprza. O jego wyjątkowych zdolnościach świadczy fakt, że za swoja służbę otrzymał w tym czasie Order Virtuti Militari V-klasy oraz czterokrotnie Krzyż Walecznych.
Podpisanie traktatu pokojowego w Rydze, rozpoczęło nowy etap w życiu Kazimierza Tumidajskiego. Ukończył on kurs dowódców kompanii w Rembertowie, po czym kontynuował zawodową służbę wojskową najpierw w 6. Pułku Piechoty Legionów w Wilnie, następnie w Oddziale V Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie, potem jako kwatermistrz w stopniu kapitana w 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej w Warszawie, by po uzyskaniu stopniu majora służyć w III batalionie 2. Pułku Strzelców Podhalańskich w Olechowcach aż do wybuchu II wojny światowej.
W momencie wybuchu II wojny i rozpoczęcia kampanii obronnej w 1939 r. służył w Olechowcach jako dowódca Strzelców Podhalańskich. Jego batalion wszedł w skład 156. Pułku Piechoty, który w strukturach 21. Dywizji Piechoty Górskiej ścierał się z Niemcami w rejonie Bochni, Brzeska, Nowego Wiśnicza i Tarnowa. Jego ostatnia bitwa, którą stoczył w ramach kampanii wrześniowej, miała miejsce w jego mateczniku. To w Radłowie i w rejonie mostu nieopodal Biskupic Radłowskich, w dniach 7 i 8 września miało miejsce największe w Małopolsce wschodniej starcie wojsk polskich z niemieckimi. Dzięki swoim zdolnościom dowódczym, 9 września zdołał wyprowadzić część swoich żołnierzy z okrążenia.
Po zakończeniu kampanii obronnej planował przedostać się do Francji, do nowo tworzącej się armii polskiej, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Zamiast tego postanowił pozostać w okupowanej Polsce i rozpocząć działalność konspiracyjną. Przeniósł się do Tarnowa, gdzie powierzono mu komendę nad Organizacją Orła Białego do końca 1939 r. Na początku przyszłego roku objął funkcję inspektora rejonowego konspiracyjnych komórek Służby Zwycięstwu Polski w Tarnowie. W obawie przed aresztowaniem przeniósł się do Krakowa. Tam przez kilka miesięcy pełnił funkcje kierownicze w sztabie Obszaru Południowego ZWZ oraz Komendy Okręgu Kraków ZWZ. Awansował wówczas na podpułkownika. W ramach jego jurysdykcji podlegały mu obszary: Małopolski, byłego Centralnego Okręgu Przemysłowego oraz Zaolzia.
W pierwszej połowie 1941 r. ponownie zagrożony aresztowaniem, udał się do Warszawy skąd Komenda Główna skierowała go do Lublina. Miał on przejąć funkcjonujące tam struktury AK, a następnie przygotować je do przeprowadzenia największej, zorganizowanej akcji partyzanckiej. Działając na Lubelszczyźnie przyjął pseudonim „Marcin”. 1 stycznia 1943 r., awansowano go na pułkownika, po czym mianowano go komendantem Okręgu Lublin Armii Krajowej. Obszar, który obejmował Tumidajski słynął z najliczniejszej i najsprawniej rozwiniętej partyzantki, jednakże i z pewnych specyficznych trudności wynikłych z zagrożenia nie tylko wojskiem niemieckim, ale również współpracującymi z nimi Ukraińcami. W czasie pełnienia swojej funkcji doprowadził do reorganizacji struktur, które od tej pory liczyły 5 inspektoratów i 15 obwodów, rozpoczął też na szeroką skalę działalność dywersyjną z zamierzeniem przecięcia niemieckich szlaków komunikacyjnych prowadzący na front wschodni, zwiększył ilość działań partyzanckich z wykorzystaniem przewag terenowych oraz przeprowadził bardzo skomplikowaną akcję scaleniową z innymi organizacjami wojskowymi na obszarze Lubelszczyzny.
W lipcu 1944 r. rozpoczął na szeroką skalę działania w ramach założeń akcji „Burza”. Aby podnieść jego rangę Komenda Główna awansowała go do stopnia generała brygady. Jego plany zakładały zajmowanie miejscowości, manifestowanie w nich polskości po wyparciu Niemców oraz wzmożenie akcji sabotażowo-dywersyjnych, przecinanie szlaków komunikacyjnych oraz rozdzielania większych zgrupowań niemieckich i atakowanie ich pojedynczo. Tumidajski nie był również przeciwnikiem współpracy z Armią Czerwoną, chociaż zalecał daleko idącą ostrożność. Już na samym początku komendant wprowadził do akcji trzy dywizje piechoty pod dowództwem Adama Świtalskiego, Ludwika Bittnera oraz Jana Kotowicza. Jeszcze przed wkroczeniem sowietów na Lubelszczyznę udało się zająć: Bełżec, Garbów, Firlej, Kamionkę, Kock, Końskowolę, Kozłówkę, Krasnystaw, Kurów, Lubartów, Michów, Nałęczów, Poniatową, Ryki, Urzędów oraz Wąwolnicę, a w kooperacji z sowietami Białą Podlaską, Chełm, Frampol, Łuków, Międzyrzec, Puławy, Radzyń, Tomaszów Lubelski, Zamość i Zwierzyniec. Kluczowe znaczenie miało odbicie Lublina. 22 lipca odbito wiele strategicznych obiektów w mieście, w tym dworzec kolejowy, natomiast następnego dnia wspierano atak sowiecki na miasto.
Jeszcze w czasie trwania akcji „Burza” komendant Tumidajski zrozumiał, że sowieci stanowią bardzo poważny problem i nie łatwo o ile w ogóle będzie możliwe zrealizowania politycznych zamierzeń „Burzy”. W dniu 27 lipca doszło do spotkania Tumidajskiego, z generałem sowieckim Władimirem Kopaczką. Kopaczka postawił proste ultimatum – rozbrojenie i niewola albo siłowe wcielenie do armii Zygmunta Berlinga. Generał odrzucił te żądania, jednak w obliczu siłowego rozbrajania kolejnych żołnierzy, i aby nie pogarszać ich sytuacji nakazał złożenie broni. Od tego momentu był pod stałą obserwacją NKWD, a w dniu 31 lipca został przez tę służbę aresztowany. Przewieziono go do Chełma, gdzie spotkał się z głównodowodzącym armii sowieckiej – Gieorgijem Żukowem. Podczas spotkania zanegował wszelkie możliwości współpracy na przedstawionych mu zasadach, co rozwścieczyło sowietów. Planowano odbicie generała, jednak całkowicie odrzucał on takie pomysły.
4 sierpnia 1944 r. przewieziono go do Lublina, i osadzono w więzieniu na lubelskim zamku. Dwa dni później samolotem przetransportowano go do Moskwy i umieszczono w więzieniu w Lefortowie, gdzie przebywał do końca września, skąd trafił do obozu jenieckiego w Charkowie. W styczniu 1946 r. przeniesiono go do Diagilewa pod Riazaniem, a po roku do obozu w Skopinie. Jeszcze w Diagilewie na znak strajku rozpoczął protest głodowy. Chciał w ten sposób zamanifestować sprzeciw wobec działań sowietów wobec niego i jego żołnierzy.
Mimo pogarszającego się stanu zdrowia do samego końca wspierał swoich podkomendnych i podtrzymywał ich na duchu. Głodówka, której nie zaprzestał spowodowała, ze podjęto odgórną decyzję o karmieniu go przez rurkę. W trakcie jednego z takich zabiegów, doszło do komplikacji i w wyniku wprowadzenia zbyt dużej ilości pokarmu doszło do zapchania rurki i uduszenia się generała. Pochowano go na cmentarzu przyszpitalnym w Skopinie. Dopiero w 1991 r. staraniem córki generała, udało się sprowadzić jego prochy do Polski, gdzie pochowano je na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
- Rozkaz K. Tumidajskiego komendanta okręgu dotyczący Kompetencji W. S. O. P., 9 I 1944 r.
zespół 35/1072/0, Związek Walki Zbrojnej – Armia Krajowa Okręg Lublin, sygn. 10

- Rozkaz nr 123 K. Tumidajskiego komendanta okręgu dotyczący powszechnej mobilizacji i walki z okupantem, 20 VII 1944 r.
zespół 35/1072/0, Związek Walki Zbrojnej – Armia Krajowa Okręg Lublin, sygn. 11

- Rozkaz personalny nr 127 K. Tumidajskiego komendanta okręgu dotyczący powszechnej mobilizacji i walki z okupantem, 20 VII 1944 r.
zespół 35/1072/0, Związek Walki Zbrojnej – Armia Krajowa Okręg Lublin, sygn. 11
